Komentarze: 0
Zgodnie z obietnicą o piłce dzisiaj. Ale nie o starcie rundy wiosennej Ekstraklasy. Jestem na nią wkurwiony, bo już dwa z trzech wysłanych u buka kuponów poszły w pizdu. Ruch i Górnik Zabrze Mi zajebały, dwie Dumy Górnego Śląska, mające ex aequo z Wisłą Kraków najwięcej tytułów Mistrza Polski.
O Moich meczach będę pisał. Ale nie chronologicznie. Musiałbym otworzyć Swe notatki fifne(z których nie lada bekę ma całe Moje rodzeństwo, z Zytą na czele :) i tam zerkać. A to by było problematyczne. Więc będę jechał z pały.
Parę dni temu doszło do ustanowienia rekordu w Mojej FIFIE jeżeli chodzi o liczbę bramek w jednym meczu(nie przeze Mnie strzelonych, tylko ogółem). Portugalska Academica Coimbra zremisowała z TSV 1860 Monachium 2-2. Ja grałem tym drugim klubem. Przystępowałem do tego spotkania podłamany dwiema z rzędu porażkami i czterema kolejnymi potyczkami bez zdobytego gola. Sportową złość było widać w Mych poczynaniach od pierwszego gwizdka-atakowałem, stwarzałem sytuacje. Aż w 34 min. Okotie(czarnoskóry reprezentant Austrii-Boże drogi, Hitler jak to czyta to się chyba w grobie przewraca) zszedł z lewego skrzydła do środka, w pole karne, i oddał strzał. Bramkarz obronił, podobnie jak i dobitkę jakiegoś innego piłkarza, ale kolejna już znalazła drogę do siatki. Strzelcem Marius Wolff. Tym samym graczem podwyższyłem po przerwie na 2-0, lecz potem dała się we znaki gra w dziesiątkę. Nieskuteczna obrona przysłowiowej Częstochowy zakończyła się utratą pewnego wydawałoby się zwycięstwa(wyrównanie padło dosłownie w ostatnich sekundach, myślałem normalnie, że Mnie szlag trafi !!!). :((((